Przejdź do treści

Przystanek 8 Łąka II

Treść

Przystanek Nr 8 został w całości poświęconemu zjawisku sukcesji, jaką można tu obserwować, oraz owadom, najpospolitszym mieszkańcom łąk.

  Zbiorowiska łąkowe nie są trwałym elementem przyrody i krajobrazu. Powstały przed wiekami na miejscu pierwotnych lasów wyciętych przez osadników. Urodzajne ziemie przeznaczono na pola uprawne, zaś stoki o słabszych, nachylonych glebach zamieniono na pastwiska. Koszone i regularnie wypalane, przekształciły się stopniowo w łąki, które możemy podziwiać na trasie. Istniejące przez kilka wieków, bogate w gatunki roślin i zwierząt łąki zaczynają zanikać na naszych oczach. Wszystkiemu winna niewidzialna ręka rynku. Przemiany gospodarcze i polityczne, które doprowadziły do upadku socjalizmu w 1989 roku sprawiły, iż ekstensywna gospodarka rolna stała się nieopłacalna. Małe gospodarstwa rodzinne, które produkowały na potrzeby właścicieli oraz dawały niewielką nadwyżkę plonów, zaczęły przegrywać z impor towaną i tanią żywnością z zagranicy lub wielkich farm z centralnych rejonów Polski. Dwadzieścia lat temu na łąkach spacerowały stad krów i owiec. Dzisiaj trzymają je na obejściu jedynie pasjonaci i starsi wiekiem rolnicy, którzy nie wyobrażają sobie innego sposobu życia. Nie ma co ukrywać, że mleko prosto od krowy i domowy chleb i wędliny mają wspaniały smak, ale ich cena jest przynajmniej trzy razy wyższa od produktów z supermarketu. Najpierw znikają krowy i owce. Potem przestaje być potrzebne siano. Łąki są koszone coraz rzadziej lub wcale i pojawia się sukcesja ekologiczna. „Sukcesja” to ważne słowo. Władca umiera, dworzanie  mniej lub bardziej szczerze wykrzykują "Niech żyje król". I to jest właśnie sukcesja, czyli następstwo tronu. W przyrodzie też obserwujemy sukcesję. Tyle, że ekologiczną.  Jedno zbiorowisko roślin i zwierząt zastępuje inne. Było jezioro, potem pojawiło się bagno, łąka i las. W ten sposób zanikają jeziora na północy Polski. Parę wieków temu jezioro pluskało u stóp krzyżackiego zamczyska, łodzie cumowały u wrót, teraz lustro wody jest kilometr dalej. Wcale nie jest potrzebna wyprawa na północ, by zobaczyć jak funkcjonuje sukcesja. Proszę wziąć do ręki mapę Beskidu Sądeckiego i spojrzeć na zaznaczone polany. Wędrując szlakiem w ich miejscu znajdziecie las,  lub gęsty młodnik. Kawałek dalej ma być wielka hala, czyli polana powstała wieki temu, jako pastwisko dla wołów i owiec. Znajdziecie zakrzaczoną łąkę, na której trawy starczyłoby dla paru owieczek. Legenda mapy pokazuje znaczek z pięknym punktem widokowym. W ładny dzień możny ponoć zobaczyć Tatry czy cień Nowej Huty. Figa z makiem. Miejsce jest, ale otacza go ściana drzew i co najwyżej można podziwiać obłoki na niebie. Jak umierają beskidzkie łąki i hale? Najpierw pojawiają się kolczaste osty popłochy, których nie tknie żadna owca czy krowa. Potem samosiewki wierzby iwy, brzozy i osiki. Rosną szybko, ekspansywnie, zabierają łąkowym roślinom światło i wodę. Zarastająca polana staje się chłodna i wilgotna. Po dziesięciu, piętnastu latach wkraczają jodły, świerki i buki. Po hali czy łące nie ma już najmniejszego śladu.

Sukcesja ekologiczna to z jednej strony wspaniały mechanizm leczenia ran zadanych przyrodzie przez człowieka. Rośliny ujarzmią kopalnianą hałdę, zakryją śmieci. Można by się cieszyć, że będzie więcej lasu, tlenu, zieleni. Tyle tylko, że razem z halami zniknie rój pięknych motyli, pachnące zioła i kwiaty. Łąki muszą być użytkowane tak jak kiedyś, lub trzeba będzie się z nimi pożegnać. Pewnym ratunkiem mogą być unijne dopłaty do wykaszania łąk. To tylko chwilowa pomoc, a właściwie odroczenie nieuchronnego wyroku. Trzeba się spieszyć: łąki odchodzą bardzo szybko.

W ten sposób dotarliśmy do końca naszej wyprawy. Ścieżka doprowadziła nas  do „Czarnej Kępicy”. W tym miejscu można zakończyć wędrówkę po  „Górach Rachelowskich”  lub wyruszyć na dalszą  do Łabowej, Kamiannej czy Nowego Sącza.